GRAN CANARIA - WYSPY KANARYJSKIE/HISZPANIA
10.03 - 17.03.2023 r.
CANARIAN ISLAND/SPAIN
W końcu znalazłam chwilę, aby napisać kilka zdań o Gran Canarii - wyspie na Oceanie Atlantyckim należącej oczywiście do Hiszpanii. Na Wyspach Kanaryjskich byłam pierwszy raz - ostatnio zauważyłam, że jest to dość popularny kierunek, tak jak i Teneryfa.
Będzie tu kilka ciekawostek i moje prywatne spostrzeżenia, które mogą zainteresować Cię, jeśli planujesz wyjazd w tamte rejony.
Krajobraz Majorki wówczas mnie zauroczył, do dziś mam w galerii zdjęcia widoków, które zrobione zwyczajnie telefonem wyglądają jak ściągnięte z najbardziej profesjonalnej podróżniczej strony wybitnego fotografa.
I tu ogromna różnica - nie, to nie tak, że Gran Canaria mi się nie podobała. Okazała się jednak zupełnie inna. Dwa różne światy - w obrębie jednego państwa. Gran Canaria leży nieopodal północno-zachodnich wybrzeży Afryki, stąd... cechuje ją mocno afrykański klimat i wulkaniczne tereny. Plaże w większości są kamieniste - oczywiście zdarzają się też piaszczyste, natomiast nawet ten piasek jest wulkanicznie ciemniejszy niż nasz jasny do którego jesteśmy przyzwyczajeni nad polskim Bałtykiem. Ponoć Gran Canaria jak i sąsiadująca z nią Teneryfa nazywana jest "kontynentem w miniaturze", ponieważ cechuje się kilkoma strefami klimatycznymi i różnymi typami krajobrazów.
Jest w tym sporo prawdy, bo na wyspie można odczuć to połączenie Afryki i Europy na jednym terenie.
MENTALNOŚĆ
Kolejnym wątkiem, który warto poruszyć jest mentalność i podejście tamtejszych ludzi do życia
- i oczywiście, jeśli ktokolwiek kiedykolwiek był w Hiszpanii, we Włoszech itp. to wie, z jakim luzem tam się żyje, bez stresu, bez pośpiechu - zupełne przeciwieństwo wiecznie zabieganych i zapracowanych Polaków.
Jednak na Gran Canarii miałam wrażenie, że wyjątkowo ta "luzacka" mentalność się jeszcze bardziej nasiliła. Nie lada wyczynem jest tam złapanie busa. Pan kierowca bardzo możliwe, że jeśli po prostu nie będzie miał ochoty to się nie zatrzyma. Bez stresu, bez zasad.
"HISZPANIA" :P
Każdą tego typu akcję podsumowywaliśmy właśnie tym słowem - "Hiszpania".
Bo po prostu na wiele zabawnych sytuacji, nie było żadnego racjonalnego wytłumaczenia, jak po prostu przyjąć, zaakceptować.
Ponadto - luzacki stosunek można wyczuć także w ich podejściu do nauki j. angielskiego.
Tamtejsi nawet młodzi ludzie totalnie nie czują potrzeby, by porozumiewać się w tym języku, stąd jeśli wybierasz się na Gran Canarię - warto umieć choć podstawowe zdania i słownictwo z j. hiszpańskiego. Nie żartuję. Na własnej skórze przekonałam się, że nawet dwa słowa "red wine" mogą stanowić problem dla tamtejszych kelnerów.
Natomiast dużym plusem jest to, że jeśli przyswoisz jakiekolwiek podstawy hiszpańskiego, będą Cię traktować tam zupełnie inaczej, niż gdy posługujesz się tylko angielskim. Także próby dogadania się po hiszpańsku powinny zostać tam docenione ;)
Z Gran Canarii pamiętam także przepyszne owoce morza oraz tzw. tapas.
Tapas to takie niewielkie przekąski, podawane na ciepło/zimno (mogą mieć różne formy), spożywane zazwyczaj wczesnym wieczorem, spożywane zazwyczaj z alkoholem (w moim przypadku głównie czerwone wino). My wybieraliśmy tapas zazwyczaj z owocami morza (świetne były podsmażane krewetki), oliwkami, podsmażanymi ziemniaczkami. Na całodniowej wyprawie po Gran Canarii z przewodniczką dostaliśmy ogromny talerz Tapas na 4 osoby, które było poniekąd też trochę tajemnicą, bo nie wszystko co leżało na talerzu, potrafiliśmy odgadnąć.
Także Tapas koniecznie spróbuj w różnej formie będąc w Hiszpanii.
PAELLA i MAKARONY Z OWOCAMI MORZA
Oprócz tego jedliśmy także tradycyjną Paellę (nie lubię ryżu, więc trochę musiałam się zmusić) z owocami morza. Ogólnie owoce morza jedliśmy codziennie, krewetki, mule, małże, kalmary, ośmiorniczki stały się posiłkową rutyną. Oczywiście wymagało to wyjścia z lekkiej strefy komfortu, bo o ile z krewetkami, czy owocami morza w formie jakiegoś sushi chyba nigdy nie miałam problemu, tak glutowe mule były trochę ciężkie, ale przyzwyczaiłam się!
I po powrocie do Polski pierwszą rzeczą za jaką zatęskniłam były właśnie przepyszne owoce morza w różnej postaci z czerwonym winem.
No i niby zwykły, ale w tamtym miejscu niezwykły.., SOK POMARAŃCZOWY.
Na Gran Canarii jest wiele plantacji pomarańczy, więc taki świeżo wyciskany sok z takich świeżutkich pomarańczy to było niebo w gębie :) Polecam także na Gran Canarii likierki, zwłaszcza likier bananowy, pigwowy - w różnorodnych postaciach i smakach !
Z ważnych informacji o których warto wiedzieć wybierając się na Gran Canarię jest fakt, iż jest to wyspa... jaszczurek. I te jaszczurki są dosłownie wszędzie. I ja z moim lękiem i obrzydzeniem do gadów - gdybym wiedziała o tym wcześniej to zapewne przerażona wizją jaszczurki pod prysznicem zrezygnowałabym z wyjazdu. Natomiast... okazało się, że kanaryjskie jaszczurki w ogóle mi nie przeszkadzały. Są dosyć duże, ale boją się człowieka, więc nie wychodzą, nie przebiegają koło Twoich nóg. Zazwyczaj skrywają się w cieniu w różnych murkach (dlatego lepiej o jakieś murki uliczne się nie opierać i na nich nie siadać) - chociaż wiadomo, jeśli ktoś się tego nie brzydzi to one po prostu uciekną, tak zapewne krzywdy nie zrobią. Ja natomiast no wszelkich gadów się boję, a tak jak mówię nie przeszkadzały mi one wcale.
Lecąc na Gran Canarię warto także zwrócić uwagę na bardzo prozaiczną, wręcz oczywistą sprawę, czyli... na długość lotu.
Piszę oczywistą, bo... nie zawsze jest to takie oczywiste haha.
Tak jak wspominałam Wyspy Kanaryjskie leżą na szerokości geograficznej Afryki stąd lot jest dużo dłuższy niż na jakiekolwiek inne hiszpańskie tereny. Leci się ponad 5 h (prawie 6) - trzeba jeszcze uwzględnić zmianę strefy czasowej. Także wszelkie udogodnienia związane z podróżą uważam, że są bardzo ważne i warte wydania dodatkowych pieniędzy (jak np. rezerwacja miejsca obok przejścia, by móc w każdej chwili rozprostować nogi nie musząc się przepychać).
My rezerwacji nie zrobiliśmy, latamy dość często i nie uważamy to jako konieczne, w związku z tym lecąc w stronę wysp siedziałam między grubym panem, który zajmował część też mojego miejsca, a z drugiej strony Panią, która przysypiając kładła głowę na moim ramieniu hahaha. Także... rezerwujcie miejsca na Gran Canarię haha.
ROGUE NUBLO SZCZYT
I ostatni wątek oraz wspomnienie z Gran Canarii to... Szczyt Roque Nublo. Jak widać po moim blogu chodzenie po górach jest mi bliskie, bardzo mnie taka forma aktywności odstresowuje, uspokaja i relaksuje. Jednak na szczycie Roque Nublo byłam w tej "niecodziennej" dla mnie sytuacji w której nie wychodziłam pieszo na szczyt, stąd sentymentu brak. Bo w górach największą satysfakcje daje oczywiście samo zdobycie szczytu i wysiłek z tym związany. Jednak na szczycie byliśmy "przy okazji" całodniowej wycieczki z polską przewodniczką. Zwiedziliśmy w jeden dzień wiele zakamarków wyspy i Roque Nublo, było wyłącznie pojedynczą stacją. Także na ten szczyt - praktycznie pod sam szczyt można dostać się samochodem, po trasie było także wielu kolarzy, bo prowadzi tam asfaltowa droga (więc tą formę także polecam).
Widok z Roque Nublo przepiękny, tak jak wspominałam, Gran Canaria to zupełnie inny wymiar krajobrazu, więc... zgodnie z mottem: "Leniwi nie docierają do górskiego nieba", polecam Wam poczytać nieco więcej na temat tego szczytu i taki górski cel sobie w przyszłości odhaczyć.
Ponieważ kończę ten wpis motywem górskim - pożegnam się i dziś moim stałym pozdrowieniem:
"Do zobaczenia na szlaku"!
Komentarze
Prześlij komentarz