4/50 ✔ - Turbacz, Gorce - 1310 m n.p.m. (Korona Gór Polski)
18.02.2021 r.
Czas na małą aktualizację. Dziś na tapetę wchodzi Turbacz, który mimo, iż wydawać by się mogło, że będzie błachostką to w warunkach w jakich byłyśmy przeobraził się w konkretne wyzwanie ;)
Także kolejny raz utwierdziłam się w przekonaniu, że nie można sugerować się tylko wysokością szczytu.
Wyruszyłyśmy szlakiem niebieskim i tym samym szlakiem wracałyśmy. Mimo, iż propozycji szlaków na Turbacz jest mnóstwo, przy warunkach jakie były nie chciałyśmy już dokładać sobie drogi poprzez powrót innym szlakiem (zwłaszcza, że zeszłyśmy na styk przed zachodem).
Prędzej czy później tak trafi się na schronisko Władysława Orkana, które moim zdaniem jest warte niekrótkiego odpoczynku :) Ja wybrałam herbatę z brusznicą, którą mocno polecam <3
Na szczycie byłyśmy po ponad 3 godzinach, trasa nam się dłużyła, ponieważ śniegu było po kolana, więc każdy krok męczył dwa razy bardziej. Tak - tak wyglądał cały szlak.
Powietrze to było jedno wielkie "mleko", chwilami nie było widać co się dzieje kilka metrów przed nami. Także w takich warunkach można się naprawdę bardzo łatwo pogubić.
Koniec końców wszystko dobrze się skończyło, dotarłyśmy na dół, co prawda całe przemoczone, ale z ogromną satysfakcją.
Niestety, ale nie mogę opisać widoku jaki jest na szczycie przy schronisku. Ta wyprawa była typowym czerpaniem przyjemności z samego wychodzenia i mierzenia się z fizycznym wyzwaniem, aniżeli celem zobaczenia czegokolwiek z góry.
Idąc w ogromnej mgle już w połowie trasy pożegnałyśmy się z nadzieją na wspaniałe widoki
z góry. No cóż, pogoda nie zawsze jest przychylna.
Jeśli kiedykolwiek wrócę na szczyt Turbacza latem, zrobię aktualizację z tego miejsca.
Na ten moment wystarcza mi satysfakcja, bo było to jedno z cięższych wyjść na szczyt.
Do zobaczenia na szlaku... !
Komentarze
Prześlij komentarz